Dezodoranty szkodzą, czy nie?
Jak nie potrzeba to nie używam, jak idę do ludzi to tak. Ale nie jest to moja rutyna. Czemu to piszę? Zadajcie sobie pytanie, z jakiego powodu homo sapiens wali pod pachami, dlaczego male dzieci nie śmierdzą? No chyba, że zrobią, k…ę ale to inna opowieść. Pierwsza kwestia to, co to jest pot? Jaką funkcję wypełnia w naszym układzie przez miliony lat kreowany przez ewolucję i po co natura wyposażyła nas w taki mechanizm? Oprócz dostosowywania ciepłoty ciała, z potem wydalamy toksyny, kwas mlekowy, nadmiar sodu, mocznik. To tak ogólnie. Inaczej pocenie się jest jednym z sposobów organizmu na oczyszczanie. Nieznośny woń ma dwa podłoża, pierwszy naturalny to rozkład potu przez bakterie, drugi niemiły zapach potu sam w sobie ( potężna ilość toksyn i zakwaszony organizm). A co sprawiają dezodoranty? Abstrahując od tego, że zawierają perfumy to mają jeszcze całą masę specyfików chemicznych, które sprawiają zasklepienie porów potowych. Czyli takie korki, albo zakrętki. Wszystko, co ustrój w przyrodzony sposób chce wydalić na zewnątrz pozostaje w środku. To tak jakby przy rozwolnieniu zatkać sobie odbyt i problem z głowy nic nie śmierdzi, fajnie nie? Jedynie jony srebra, lub srebro nanocząsteczkowe nie wydaje się być szkodliwe, i coraz to częściej pojawia się w dezodorantach. Trucizny pomimo tego nadal krążą w ustroju, temperatura ciała nie jest regulowana prawidłowo, nie mówiąc już o chemikaliach przenikających z dezodorantów do ustroju. Niedawno przeczytałem o doświadczeniach pani dr Philippa Darbre. Sprawdzała ona skład tkanek raka piersi, i okazało się, że zawierają one spore liczbie trujących środków konserwujących - parabenów, które w dalszym ciągu powszechnie wykorzystywane są w kosmetykach. Może to być jedno z faktycznych czynników zwiększających niebezpieczeństwo zachorowalności kobiet na raka piersi, macicy, i nawet raka skóry. Preferencja trzeba do nas, myć się, co dziennie parę razy pod pachami (najlepiej wodą), zdrowo żywić albo używać chemię i zaledwie ładnie pachnieć i mieć białe i czarne koszulki bez plam. Pozdrawiam
0 Comments
Pieczenie chleba w domu w żadnym razie nie jest skomplikowane wystarczy tylko trochę wiedzy i można sobie zafundować pyszne zdrowe chleby bez E- konserwantów, polepszaczy, ulepszaczy i innych toksycznych trucizn wsypywanych do chlebków, kupowanych w marketach. Domowy chleb zapełni dom boskim zapachem, będzie przez długi czas przydatny do jedzenia, ( jakkolwiek muszę uczciwie dodać, że jak upieczemy bochenek to znika on w ciągu kilku dni, i żeby przetestować jak długo będzie świeży musiałem odkroić kawałeczek i schować go).
Po jakimś okresie zaczęliśmy używać mąki słodowej, i chleb wychodził podobny tylko odrobinę mniej wyschnięty. Mąka słodowa powoduje rozbicie skrobi i taki chleb nie czerstwieje. Tylko należy dodawać malutko, ja dodaję 1/3 płaskiej łyżeczki na 1,5 kg ciasta, w innym wypadku chleb będzie jak glina. Jeżeli ktoś nie chce dodawać mąki słodowej lub nie ma możliwości kupienia, to doskonałą alternatywą jest wykiełkowanie ziaren ( np. pszenicy czy fasoli) i dorzucenie stłuczonych kiełków, efekt analogiczny. Co do proporcji to należy eksperymentować, zacząć od 3-4 łyżek. Domowy chleb można sporządzać, z czego się tylko chce: Mąka orkiszowa, żytnia, pszenna, mąki jaglana z amarantusa, gryczana. Można dodawać orzechów, siemienia lnianego, sezamu, różnych pestek, ziół, co tylko chcemy. Można go zrobić na wodzie, kefirze, jogurcie. Takie chleby mogą zrodzić się tylko i wyłącznie w własnych domowych mini piekarniach. Chleb można piec standardowo: składniki do michy, zarobić ciasto, potem do piekarnika trochę czasu to pochłania. A później sprzątanie zamiatanie podłogi, mycie garów itd. Jest też druga technika, do której byłem nastawiony sceptycznie, ale się przełamałem. Można nabyć maszynkę do pieczenia chleba ja kupiłem moulinex taki najbardziej wypasiony do bochenków max. 1,5kg. Ale dla mniej zasobnych portfeli to można kupić już od 150 zł całkiem zacną maszynę. Cała filozofia wypieku to wsypanie składników w należytej kolejności do pojemnika i wybranie odpowiedniego programu. W moim moulinesie używam tylko programów: 10 tka do pieczenia chleba pełnoziarnistego, i 16,15 do chleba na zakwasie. Ważna sprawa to kolejność dodania składników, najpierw woda, sól, drożdże, ( jeżeli sporządzamy od razu, jeżeli opuszczamy na np. rano to drożdże wsypać na mąkę), później mąka, ( jeżeli dodajemy różne mąki to najpierw pszenne, orkiszowe później resztę, i ziarna). Jakie stosować mąki? Najlepiej z pełnego przemiału, czyli typ 1250-3000 dla pszennych i 1000-2000 dla żytnich. Typ oznacza ilość wagę minerałów pozostających po spaleniu jednostki wagowej mąki, czyli im typ wyższy tym mąka mniej oczyszczona i bardziej wartościowa. Mąki z pełnego przemiału dają chleby mniej wyrośnięte w wyższym stopniu zbite. Ale tu uwaga trzeba lekko poprawiać przepisy stosując różnorakie mąki. I jeszcze uwaga mąka z pełnego przemiału to oznacza z zmielonych pełnych ziaren, a niepomieszana biała z otrębami. Mąka żytnia potrzebuje więcej wody niż pszenna czy orkiszowa, ale nie daje takiej struktury, co pszenne i trzeba żytnie wypiekać w foremkach. Mąki o wyższym typie potrzebują mniej wody niż te o niższym typie. Mąka żytnia nie wyrośnie, jeżeli dodamy drożdży potrzebny zakwas (o tym później) Mąka żytnia i np. amarantusowa nie ma glutenu i ciasto trudno się wyrabia, dlatego dobrze jest sumować ją z orkiszem lub pszenicą. Aby chleb wyrósł trzeba dodać spulchniaczy. W piekarniach przemysłowych dodaje się min chemicznych środków spulchniających. My tego nie będziemy robili wystarczą nam drożdże piekarnicze ( Ich wartość odżywczą opisałem TU) albo zakwas. Drożdże można nabyć w sklepie spożywczym suszone i takie w kostkach. Ja stosuje te w kostkach, 0,80zł za kostkę i starcza na około 8 jedno kilogramowych bochenków. Trochę więcej napiszę o zakwasie: ZAKWAS chlebowy to nic innego jak dzikie drożdże i kultury bakterii kwasu mlekowego. Analogiczne jak w jogurtach, kiszonej kapuście, kefirze, mleku zsiadłym i ogórkach kiszonych. Każde ziarno żytnie jest oklejone takimi bakteriami wystarczy utworzyć im należyte warunki i gotowe. Taki zakwas dodany do ciasta chlebowego spowoduje, że pojawią się w nim pęcherzyki gazu (wynik fermentacji) i to nam spulchni chleb. Jednak jest istotna sprawa, że o ile drożdże piekarnicze potrzebują 1-1,2h do spulchnienia chleba to zakwas potrzebuje 6-12h, czyli trzeba dłużej czekać. Im zakwas starszy to ciasto kwaśniejsze, większa zawartość kwasu octowego, a mniejsza kwasu masłowego(który nadaje przyjemny smak). Z tego powodu my nie trzymamy chleba dłużej jak 6-8 godzin do wyrośnięcia. Teraz jak zrobić czarodziejski zakwas, jest to dziecinnie proste. Do garnka albo słoika wlewamy wody źródlanej niegazowanej 1 jednostka i mąki żytniej 1 jednostka (około 1/4 objętości słoika) mieszamy koniecznie zasłaniamy i odstawiamy na 24h. Ja kładę go na kaloryferze, ale UWAGA! Nie wolno ogrzać do temp wyższej niż 40 stopni, więc dobrze jest skręcić grzejnik żeby był letni. Oczekujemy jeden dzień po czym uzupełniamy znowu to samo woda i mąka, i znowu czekamy jeden dzień i zakwas gotowy. Na początku będzie słaby, ale z czasem nabierze mocy. Zakwas jest gotowy do użycia, ale pamiętajmy żeby nie dodawać do ciasta wszystkiego! Część musi zostać na następny wypiek, tą pozostałą część uzupełniamy wodą i mąką i pozostawiamy na 4 h w cieple a następnie wstawiamy do lodówki. Zakwasy w przeróżnych częściach świata wychodzą inne to tak trochę jak z szczepami drożdży na wino. W krajach śródziemnomorskich to ponoć robią zakwas z mąki mieszanej. Ja mam zakwas żytni, na razie działa. Ten nasz zakwas ma już około 2 lat i jest optymalny, upraszam się nie zrażać, jeżeli od razu nie będzie wam coś wychodziło lub zakwas będzie niestabilny. Dobry zakwas osiąga się po dłuższym czasie, zawiera on wtedy drobnoustroje z różnych części polski i z różnych okresów, dlatego piszę, że jest optymalny. Teraz trochę przepisów, wszystkie przepisy podaję na wagę około 1kg lub 1,5kg (ważne żeby wszystko ważyć i zapisywać z czasem się dojdzie do wprawy). Pierwszy przepis jest ramowy, takie proporcje sprawiają, że prawie zawsze wychodzi: zakwas dodajemy ile się chce, ale musi być konsystencji ciasta, na 550 ml wody dodajemy około 850 gram mieszanek mąki. To jest taki schemat baza, na jej podstawie robimy chleby. Graham z słonecznikiem Woda 550ml sól 2,5 łyżeczki (sól himalajska, morska albo kamienna) garść słonecznika mąka orkiszowa typ 3000 680g mąka pszenna typ 650 200 g drożdże jedna łyżeczka (nie dawać za dużo, bo ciasto po pewnym czasie klapnie) Można dodać kminku mielonego około pół łyżeczki Wszystko do maszyny ustawiam na 10ty program i za 3,22 godziny chlebek gotowy. Chleb Hunzów (moja modyfikacja) woda 550ml sól 2,5 łyżeczki ( sol himalajska, morska albo kamienna) mąka orkiszowa 1250 500g mąka gryczana 50g mąka jaglana 50g mąka żytnia 2000 150g drożdże płaska łyżeczka morele suszone, orzechy laskowe, słonecznik, jedna szklanka kminek, tymianek zmielone pół łyżeczki Chleb z amarantusa woda 550 ml sól 2,5 łyżeczki ( sol himalajska, morska albo kamienna) mąka amarantus 200g (lub ugotowane ziarna) mąka orkisz 3000 250 g mąka pszenna 650 200 g mąka żytnia 2000 150g drożdże płaska łyżeczka słonecznik i rodzynki pół szklanki Chleb z ziemniakami Często się zdarza że zostają nam z obiadu kartofle dodajemy je wobec tego do chleba, około dwóch sztuk na bochenek 1,5kg, trzeba jedynie prawidłowo odjąć ciasta i ociupinko powiększyć dodatek mąki. Chleb z gotowaną kaszą, soczewicą, bobem czy ciecierzycą, analogicznie jak poprzedni przepis, chleby wychodzą wtedy wilgotne i niezwykle aromatyczne. Życzę smacznego i jak by były jakieś zagadnienia to ochoczo odpowiem. |
Blacha witaNa stronie umieszczam moje artykuły związane z domowym maj Artykuły na stronie
December 2023
Kategorie
All
|